Jestem dość zacięta by zdobyć jak najwięcej doświadczenia praktycznego na studiach, więc na zimę zaplanowałam sobie kilka kursów USG w Polsce. Jeden ze stanów nagłych i oceny narządów jamy brzusznej oraz drugi, skupiający się na małych (tutaj też dość intymnych) częściach ciała.

O kursach dowiedziałam się z mediów społecznościowych. Zapisy na kurs USG odbywały się kilka razy w miesiącu z ograniczoną liczbą miejsc. Prowadzone były przez Fundację Mocni na Starcie w Lesznie, która stopniowo wyprowadza kursy poza swoją siedzibę – działają już w Warszawie oraz gościnnie prowadzą warsztaty na uczelniach i w akademikach.
Pomimo sporego dystansu, który miałam z Ivano-Frankivska do Leszna zdecydowałam się pojechać. Nie byłam do końca pewna, czy rzeczywiście jest to warte takiego zachodu. Gdy okazało się, że prowadząca kurs to elektroradiolog z kwalifikacjami z USA zrobiło się bardzo ciekawie. Oprócz niemal pięciu godzin ćwiczeń za każdym razem dostaliśmy mnóstwo wskazówek z gabinetów w Stanach Zjednoczonych. Głównie dotyczyły komfortu, różnych metod komunikacji i relacji z pacjentem. Coś, co zdecydowanie przyda mi się w przyszłości na wypadek, gdybym chciała otworzyć własną działalność bądź sprawi, że pacjenci będą do mnie wracali. Podkreślam tylko, że nauka polegała na oswojeniu się z prawidłową anatomią poszczególnych organów oraz wzajemnych ćwiczeniach na sobie. Do każdego podchodziła prowadząca i naprowadzała na struktury odpowiednimi ruchami głowicy, tłumaczyła sposoby jak uzyskać lepszy obraz oraz podpowiadała ruchy pacjenta polepszające widoczność w badaniu.

Koszty kursu
Materiały kursu były wyświetlane po angielsku (bardzo mnie to ucieszyło, ponieważ mam spory problem z polską nomenklaturą medyczną) – prowadząca starała się tłumaczyć wszystko po polsku. W cenie 70zł za kurs wliczony był posiłek z kawą i herbatą oraz materiały do notowania – i tutaj jestem pod wrażeniem, ponieważ dostępne kursy USG dla studentów i stażystów oscylują w cenach około 900zł na dwa dni (!).
Nie wiem, czy będę miała okazję ponownie odwiedzić fundację w przyszłości ale wiem, że robią tam świetną robotę a nauka u nich dodaje motywacji i osobistej satysfakcji. 🙂
Byłam w ubiegły weekend na kursie w USG trener. Serdecznie polecam kurs z prof. Ireneuszem Gierblińskim, jednak jest on dedykowany dla osób,które „trzymały”juz wczesniej głowicę w dłoni.
Byłabym zainteresowana kursem , w ktorym ktos „prowadzi za rękę”, wytłumaczy jak uzyskać prawidłowy obraz itd. Przyznam,że brakowało mi tego na tym kursie.
Pozdrawiam serdecznie.
PolubieniePolubione przez 1 osoba